Recenzja serialu

Glina (2003)
Władysław Pasikowski
Jerzy Radziwiłowicz
Maciej Stuhr

Psy wracają po kolejną krew

Andrzej Gajewski (<a href="http://www.filmweb.pl/o471/Jerzy+Radziwi%C5%82owicz" class="n">Jerzy Radziwiłowicz</a>) stracił złudzenia. Wie, że świat pełen jest robactwa, które należy zdeptać bez
Andrzej Gajewski (Jerzy Radziwiłowicz) stracił złudzenia. Wie, że świat pełen jest robactwa, które należy zdeptać bez litości. Gangsterzy, mordercy i gwałciciele dostarczają mu zajęcia nawet w weekendy i święta – bohater pracuje bowiem w warszawskim wydziale zabójstw. Niczym postacie z najczarniejszego kryminału odpala papierosa za papierosem, próbując rozwiązać kolejną bezsensowną zbrodnię. W nocy wraca do pustego mieszkania, gdzie czeka na niego kot i butelka zmrożonej wódki. Kobieta, z którą był związany, odeszła. Rano zadzwoni pewnie ktoś z firmy z informacją, że znaleziono następnego trupa. "Glina" Władysława Pasikowskiego miażdży ofertę konkurencji – od czasów pierwszej "Ekstradycji" nie było w Polsce równie dobrego serialu sensacyjnego. Choć raz można przyznać, że TVP właściwie spożytkowała publiczne pieniądze, zamiast wydawać je na kolejny popkulturalny chlew i gaże dla rzekomo obiektywnych dziennikarzy-gwiazd. Cóż z tego, skoro emisję drugiej serii "Gliny" zaplanowano na piątki w okolicach godziny 22. Za to tandety w typie "Determinatora" czy "Tajemnicy twierdzy szyfrów" wolno było puszczać w porze prime time'u, choć ich oglądalność spadała z odcinka na odcinek. Nawet obecny na konferencji prasowej Jerzy Radziwiłowicz był niemile zaskoczony decyzją szefów Jedynki. Jak widać, Pasikowski ze swoim producentem Dariuszem Jabłońskim nie mają zbyt wysokich notowań na Woronicza. To chyba cud, że udało im się wydrzeć stamtąd fundusze na taśmę filmową, zamiast skazywać się na realizację przy użyciu prostackiej Bety. Druga odsłona rozwija inteligentnie wątki z poprzedniego sezonu. Po śmierci mafioza Grubego w Warszawie wybucha wojna o przywództwo w półświatku. Gajewski zaczyna podejrzewać, że w strukturach policji znajduje się wtyczka, która sprzedaje informacje gangsterom. Tymczasem partner bohatera, komisarz Banaś (Maciej Stuhr), próbuje odkryć, co stało się z trójką zaginionych Romów. Trop prowadzi do małego miasteczka, które trzyma w garści skorumpowany senator Jarosz. Stolicą wstrząsa fala morderstw – nasi policjanci będą musieli zmierzyć się również z seryjnym zabójcą. Pasikowski to stary fachura, który nie musi udowadniać nikomu własnej sprawności. Tym razem kręcił według cudzego scenariusza, ale mógł w nim odnaleźć wszystko, co tak bardzo lubi: szorstką męską przyjaźń, romantycznego bohatera w masce cynika i zdradliwe przedstawicielki płci pięknej. Jednak w przeciwieństwie do "Psów II" czy "Demonów Wojny" postaci kobiece nie są tu aż tak karykaturalne, widać w nich nawet rysy tragizmu. Pasikowski nie byłby jednak sobą, gdyby nie puścił tekstu w typie: "Po prostu dała mu d... i szuka wyższego uzasadnienia". Reżyser trzyma fabułę w ryzach, wyliczając z aptekarską precyzją, kiedy spuścić akcję ze smyczy. Wybuchy przemocy są zazwyczaj nagłe i brutalne. „Zbrodnia niszczy każdego” - głosi hasło reklamujące drugi sezon. Obserwując komisarza Gajewskiego ze zmęczoną twarzą buldoga, trudno się z nim nie zgodzić. Mam jednak nadzieję, że twardy gliniarz wytrzyma co najmniej do końca trzeciej serii, którą w planach ma nasza ukochana publiczna telewizja.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones